Dorosły do szkoły

Nierzadko zdarza się w dzisiejszych czasach, że na edukację porywają się osoby już wykształcone, które dodatkowo chcą się uczyć, albo ci, którzy są dorośli, ale nie mieli wcześniej z rozmaitych powodów szans, możliwości, okazji podjąć się studiów czy przypilnować rozwoju intelektualnego. Niektórym wydawać się może, że na przeszkodzie stoją dzieci – nic bardziej mylnego, nawet maluch z paroma latkami na koncie nie jest kłopotem, gdy zdecydujesz się na rozwijanie swoich umiejętności. Musisz to tylko właściwie zaplanować i odpowiednio zorganizować.
Uczeń w dorosłym wieku

Uczeń, który osiągnął już pełnoletność dawno temu, a teraz ponownie zamarzył czytać podręczniki, zawsze patrzy na swą edukację inaczej niż ten, kto jest młody i nie docenia jeszcze zalet rozwoju. W związku z tym, pierwszą i zasadniczą różnicą w tych obu grupach wiekowych osób edukujących się jest podejście do informowania. Dobrze poinformowany z pewnością woli być dorosły, bo on ma cel nauki, nieprzypadkowo i niebezsensownie decyduje się ponownie wkroczyć w mury szkolne i wytężać umysł. Istotne jest w jego przypadku konkretne i precyzyjne wskazanie mu określonego zakresu materiału, jaki ma przyswoić, a także przekazanie wszystkich niezbędnych danych. To jest dla niego zarówno punktem wyjścia, jak i bodźcem zwiększającym jego motywację. Pamiętać trzeba, że dorosły uczy się nie bo musi, a bo chce i dla siebie samego.

Jak uczyć dużych uczniów?
Dorosły uczeń musi być tak uczony, aby trafiały do niego wszelkie teorie mu wykładane, ale z uwagą na to, że niestety przyswaja on wiedzę znacznie wolniej z racji wieku i długiej przerwy w wytężaniu szarych komórek niż uczeń młody. A zatem niezbędne jest położenie nacisku na gruntowną analizę uczniów – ich sposobu uczenia się indywidualnie, ale też popatrzenie, czy kieruje się on jakimiś nawykami bądź schematami myślowymi. Jeżeli nie ma otwartego, chłonnego umysłu, warto wyjść od zasady budowania małymi kroczkami. Dorośli są po prostu ludźmi ukształtowanymi, z doświadczeniem na koncie, więc jest im trudniej nawet o samodyscyplinę, czy pogodzenie życia rodzinnego z życiem edukacyjnym.